zagubiona22
Gość
|
Wysłany: Pon 14:28, 15 Cze 2009 Temat postu: Nie chce sie poddawac |
|
|
W wielkim skrocie - 3 lata temu poznalam na czacie mojego najlepszego przyjaciela, jest ode mnie 3 lata starszy i mieszka 350 km ode mnie, nigdy nie planowalismy sie spotkac, on mial kogos, ja przez jakis czas tez. Pol roku temu zostawila go dziewczyna (nie pierwsz raz) i jakis czas potem wyznal mi, ze przez caly czas odkad sie znamy chcialby ze mna byc i ze mnie kocha, ale ta odleglosc... Na poczatku probowalam obrocic to w zart i ignorowac jego probe zblizenia sie do mnie, ale dotarlo do mnie, ze jest mi najblizsza osoba i zawsze przy mnie byl (wirtualnie) jak go potrzebowalam. Spotkalismy sie pod koniec lutego, od tego czasu bylo cudownie, kolejne spotkanie moglo sie odbyc dopiero w weekend majowy, ale... nie doszlo do skutku, bo wrocil do swojej eks, ktora zostawiala go juz kilka razy pod byle pretekstem, zle go traktowala i kiedys zadzwonila do mnie i zrobila mi afere, ze jej odbijam faceta (choc wtedy do glowy by mi to nie przyszlo):/ Napisal mi, ze wina jest odleglosc i ze trudno jest mu byc miedzy nami dwiema i ze o mnie mysli. Nie umiem sie z tym pogodzic, 3 tygodnie temu napisal mi smsa, ze chyba czas, zeby dal mi spokoj, bo tylko mnie rani. 2 tygodznie temu wyslalam mu maila, w ktorym pierwszy raz napisalam mu co do niego czuje, a on od tego czasu sie juz nie odezwal... Ignoruje moje smsy, na gadu sie nie pojawia. Nie chce sie poddac, bo czuje, ze to jeszcze nie koniec, chce o niego walczyc, naklonic go do spotkania i rozmowy, ale to bedzie mozliwe dopiero za 2 miesiace, kiedy wroce z wyjazdu. Co mam zrobic, zeby go odzyskac? Od razu zaznaczam, ze jestem strasznie dumna osoba i gdybym byla pewna, ze nie mam najmniejszej szansy naklonic go do powrotu, to na pewno dalabym mu spokoj...
|
|