Forum Złamane Serca Strona Główna
Zaloguj

co zrobić z oczami,by w nie nie patrzeć...?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Złamane Serca Strona Główna -> Nasze historie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
c2h5ohh




Dołączył: 20 Cze 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:39, 20 Cze 2010    Temat postu: co zrobić z oczami,by w nie nie patrzeć...?

Upokorzenie. To najlepsze słowo na opisanie całej sytuacji. Upokorzenie w uczuciach, zabawa tymi uczuciami z pełną świadomością ranienia. Kłamstwa w żywe oczy...

6 lat znajomości z pewną kobietą (obecnie oboje lekko po 30.), wspólna praca, sporo czasu spędzonego na lekkich rozmowach, żartach, zawsze z uśmiechem. On zakochany w niej po uszy, ona nigdy tego nie zauważyła, więc i on nie wyskakiwał z tym, by nie zepsuć. Nagle bach-wyszła za mąż, urodziła dziecko. Ich kontakt wyciszył się. On odsunął się na bok. Kolejny bach- po niespełna roku jej małżeństwo rozpadło się. Dowiedział się o tym przypadkiem i podjął różne działania, by pomóc jej w pracy (chciała zrezygnować). Znowu zaczęli często się kontaktować, rozmawiać o wszystkim, dosłownie całą noc spędzać na gg. W nim znowu (psiakrew) obudziła się wygaszona (zdawałoby się) iskierka, bo ONA zaczęła DAWAĆ JEDNOZNACZNE (tak mu się wydawało??) sygnały. Wyraźnie prowokowała go do działania. W trakcie jednej z rozmów, naciskany przez nią, wypaplał co do niej czuł i czuje od tylu lat. Ona w szoku: nie wiedziałam! On w szoku: nie zauważyłaś?? To co wtedy mówiła, jej mowa ciała, były jednoznaczne. A jednak po kilku dniach - ona: zapomnij o mnie, nie jestem na etapie bycia z kimś, muszę ułożyć swe życie. On rozumiał i odpuścił. I kolejny bach: po kilku tygodniach przypadkowo dowiedział się, że ma profil na pewnym portalu randkowym. Że bardzo erotycznie podrywa facetów. Powiedział jej o tym ze łzami. Ona, niemal ze łzami (on później dowiedział się, że przyczyną owych "łez" było zerwanie z facetem poznanym na tym portalu!!!) : nie, nie szukam nikogo! (ale co dokładnie tam robiła w takim razie - tego już nie powiedziała). "Nie mam zamiaru wchodzić ci w drogę i stawać na drodze do szczęścia, życzę byś znalazła najwspanialszego mężczyznę".
On chciał się w tej sytuacji wyciszyć, zapomnieć. Niestety. Po pewnym czasie nagle ona znowu się odzywa, "niezobowiązująco" (jak to określiła). On najpierw pomyślał, że może trzeba jakoś ułożyć relacje na zasadzie znajomości. Ale wkrótce zrozumiał, że jednak tak się nie da, że to co do niej czuł (mimo tego jak podle go potraktowała) wciąż w nim siedzi. Powiedział jej to - na co masa zarzutów: to chore, chcę świętego spokoju (zupełnie jakby nie zauważyła, że i on tego samego chce...). Znowu cisza. I znowu powrót z jej strony: "niezobowiązujące" sms-y, podwożenie do domu... Któregoś wieczoru kolejny raz obudziła się w niej namiętność, zaczęła go tulić, całować... Z własnej inicjatywy!, on niczego nie próbował...
A następnego dnia: jak ja mogłam,to nie w moim stylu, zapomnij o mnie...

Trwało to prawie rok, taka przeplatanka. Zrozumiałem dosyć dawno, że ONA PO PROSTU MNIE NIE CHCE, że szuka kogoś innego, lepszego. OK. Przecież nie będę się narzucał. Powiedziałem jej to, na co ona: nikogo nie szukam! I znowu cisza z jej strony, ignorowanie mnie. A po kilku tygodniach w pracy znowu uśmiechała się, udawała koleżankę, udawała, że nic się nie stało, nic nie zaszło. Wciąż powtarzała jaka to ona jest biedna, że mąż dręczy ją, nie chce dać rozwodu (choć wcześniej wiele razy podkreślała,że to ona nie wystąpi o rozwód, bo to NIE JEJ ŚWIAT, boi się sądu itp. -> Więc woli trwać w takiej sytuacji?? hmm)

Dwa tygodnie temu przypadkowo był świadkiem pewnej sceny: przywiózł ją do pracy pewien mężczyzna. Pożegnali się bardzo czule.
Wysłałem jej wiadomość: ech,dlaczego nie powiedziałaś wprost, wiesz co do ciebie czuję, więc zaoszczędziłoby mi to masę bólu. Gratuluję i życzę wam powodzenia.
Odpisała: nikogo nie znalazłam, o co ci chodzi? odejdę z tej pracy, bo inaczej nigdy się od ciebie nie uwolnię.

(dlaczego nigdy czegoś takiego nie powiedziała mi wprost w oczy? po co było owijać w bawełnę?)

Jeśli ktoś pomyśli, że to koniec, małe post scriptum: kilka dni ignorowania mnie z jej strony, aż nagle znowu zaczęła się uśmiechać do mnie, zagadywać "niezobowiązująco".
Znowu chce mnie we mnie kolegę... a nie rozumie, że po tym jak mnie potraktowała NIGDY NIE BĘDZIEMY JUŻ KOLEGAMI?

Długie? - tak
Głupie? - oczywiście
Banalne? - no ba!
Byłem durniem?- zdecydowanie!

Ale teraz: jak zachowywać się każdego dnia? Co ZROBIĆ Z OCZAMI, skoro muszę z nią pracować? (zmiana pracy, choć usilnie do tego dążę, nie wchodzi w rachubę przez najbliższy rok) Co zrobić z myślami?
I co zrobić ze sobą, skoro żadna inna kobieta kompletnie mnie nie interesuje? (więc opcja wybić klina-klinem, odpada)...

Czuję się straszliwie upokorzony, wyprany ze wszystkich uczuć, wiary w to co mówią ludzie, w ich szczerość,

W sumie i tak niczego już od niej nie chcę, niechby tylko obudziła się i zrozumiała, że jej obecne zachowanie (udawanie że nic się nie stało //nota bene zerwała znajomość bez słowa wytłumaczenia, bez podania powodu...) jest chore -> udawanie koleżanki? uśmiechy? ciągłe powracanie gestami nie na miejscu (jej mowa ciała ciągle sugeruje próbę zbliżenia, ale słowa...coś odwrotnego).

Boję się, że ona robi to świadomie: wygodnie jest mieć kogoś oddanego, kto w pracy przyleci na każde skinienie, pomoże w każdej sytuacji... Więc nie chce zerwać całkowicie relacji, zamrozić ich, bo przecież moge być jeszcze potrzebny...
Dobrze rozumuję?

To samo dotyczyło okresu sprzed mniej więcej roku: gdy uciekła od męża, nagle mnie zauważyła, stałem się plasterkiem na jej zranione uczucia, byłem potrzebny do odzyskania wiary w siebie jako kobiety...atrakcyjnej, pożądanej itp. A gdy znudziła się, znalazła kogoś innego... Jednak w oczy tego nie powiedziała do dziś! Do dziś wpiera że nikogo nie ma (a i tak wie, że ja wiem o NIM). Chore?

Oświećcie mnie jeśli się mylę.

Więc: co zrobić, żeby dotarło do niej, że wciąż rani mnie jej zachowanie??
Rozmawiać z nią o tym nie mam zamiaru, bo po ostatnim dałem słowo, że więcej do tematu nie wrócę (na co odpowiedziała: "to dobrze")... Sytuacja patowa?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julcia




Dołączył: 15 Sie 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kętrzyn

PostWysłany: Pon 13:54, 16 Sie 2010    Temat postu:

wiesz, jeśli już mogłabym ci coś poradzić, to pierwsza myśl, jaka nasunęła mi się to, żejeśli po upadku małżeństwa dawała ci sygnały, że cię lubi, to może dlatego (nie mówię, że cię nie lubiła), ale po stracie kogoś, z kim było się zwiazanym, szuka się kogoś, kto moze zapełnić pustkę w sercu i w życiu. a potem.. moze dzięki tobie udało jej się uwierzyć, że umie kochać i być kochaną. moze w jakiś sposób zastępowałeś utraconą osobę. a gdy już było lepiej, stałeś się z powrotem kolegą.

niezawsze jesteśmy w staniwe przyjażnić się z osoba, do której coś czujemy. jednak mimo, e wiemy, że między tymi osobami nic nie będzie, jedynie ta trudna przyjażń, brniemy, czujemy potrzebę kontaktowania się z bliską nam osobą. co jednak często odbija się na własnym stanie uczuć.

według mnie, jednak zaznaczam, że to tylko moja opinia, całą sytuacja wygląda tak, jakby twojej znajomej brakowało kogoś, kto okazałby jej uczucia. możliwe, że cię lubi. może szuka kogoś innego, a gdy jej sięnie udaje wraca do ciebie bo wie, że ty będziesz, że ty jej nie odtrącisz. jednak może nie warto się tak szarpać i pozwalać do siebie wracać. może lepiej, chociaż niekoniecznie prościej, byłoby się odciąć, na nowo uwierzyć, że jeszcze w życiu wiele dobrego może cię spotkać.

wiem, że niełątwo odbudować wiarę w ludzi. jeśli chodzi o stosunek w pracy, z racji, że ten etap jeszcze przede mną, niewiele mogę poradzić. jedyne, co mi przychodzi na myśl, to unikanie kontaktu, traktowanie jak każdego innego znajomego z pracy, bez sentymentów, bez każdorazowego rozmyślania o tym, co było. przynajmniej nie wtedy, gdy jesteś blisko niej.
a wspomnienia, jak to wspomnienia zawsze dopadają. ale nie pozwól, by zawładnęły twoim światem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Złamane Serca Strona Główna -> Nasze historie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin