diary
Dołączył: 07 Lis 2012
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:59, 07 Lis 2012 Temat postu: Dzień za dniem... |
|
|
Historia jak każda inna. Wielka młodzieńcza miłość, zauroczenie, wspólne przeżycia, kłótnie, kłamstwa, inne dziewczyny.
Tak, będąc z nim 4 lata nie mogłam liczyć na to, że będę tą jedyną. Tysiące obietnic, tysiące szans, nadzieja na to, że będzie inaczej. Nie będzie. Już nic nie będzie tak jak kiedyś. Byłam przekonana, że nadejdzie ta chwila, w której odejdzie na zawsze a nie na ''5 minut''. Myślałam, że jestem na to gotowa-za te całe zło i krzywde, którą mi wyrządził, za te chore gry. Myślałam. Bardzo się myliłam. Pewnie dlatego, że wiedziałam, że tam był, że pisał że tęsknił, wiedziałam że pamięta. Teraz mnie nienawidzi, sam do końca nie wie pewnie dlaczego, tak to jest gdy ludzie mają bujną wyobraźnie i zrobią wszystko, żeby kogoś zaćmić w oczach drugich. Nie mam zamiaru po raz kolejny tłumaczyć się z czegoś, co ktoś sobie ubzdurał. Mam nadzieję, że są teraz dumni z siebie i on też. Nie chciał nawet znać mojego zdania. Teraz nie chce znać mnie. Już nawet z tym nie walczę. Nie warto. Tym bardziej gdy wtrącają się w nasze sprawy osoby trzecie, jednostronne, zaślepione tylko i wyłącznie własnym ''ja'', ja wiem najlepiej, ja jestem idealna/y, ja mogę wszystko. Myślałam, że z wiekiem się poważnieje, cóż okazuję się, że nawet osoby w pełni dorosłe mogą okazać się bardzo niesprawiedliwe, dziecinne, fałszywe, egoistyczne i bezczelne. Ale na to również nie odpowiedziałam, co z tego bym miała. Niech sobie żyją w spokoju, jeśli jedyną rzeczą, która im wychodzi najlepiej jest mieszanie ludzi z bagnem i całkowity brak szacunku-tak jest, jak to mówią co w rodzinie jest-to w rodzinie pozostanie. Ludzie sami sobie są najgorszymi wrogami i tak już chyba pozostanie.
I pomimo tego, że również moja złość do Niego sięgła zenitu, jak i również żal, smutek i wszystkie najgorsze uczucia świata, mogę stwierdzić, że teraz odchodząc, zabrał całą mnie. Czuje się pusta, odebrał mi wszystko co najlepsze we mnie. Nie wiem jak to się stało, myślałam, że jestem gotowa, tyle razy przecież go nie było przy mnie. Z dnia na dzień jest ciężej, gorzej. Nie jestem sobą, nie umiem się uśmiechać jak serce wyrywa się w piersi i łzy same lecą po policzkach. Jestem zła. Na siebie, na niego, na świat, w którym dane nam jest żyć, za to, że nie podołaliśmy. Że on nie zatrzymał mnie przy sobie, że ja pod koniec popełniałam błąd za błędem, za wszystkie oszczerstwa ludzi, za to, że Jego tu nie ma. Nie mogę znieść myśli, które rodzą się w mojej głowie, wspomnień, nie mogę znieść samej siebie. A on milczy, jak grób. Juź nigdy się nie odezwie, nigdy nie poczuje jego uścisku, otwartych ramion, ust, ciała, głosu skierowanego do mnie. Nie chcę nawet spojrzeć Ci w oczy, sprawia to ból przenikający każdą część mojego ciała. Ten same uczucie przeszywa mnie co noc, gdy patrze na puste miejsce w łóżku, na każde miejsce w tym pokoju.
Tak wiem, zaraz ktoś napisze ''zawsze tak jest, tu potrzeba czasu, zapomnisz, trzeba być otwartym na innych ludzi, bedzie dobrze (<-nie toleruje tego słowa)",już to przerabiałam, tyle lat wspólnie spędzonych, tyle nowo poznanych ludzi, tyle zmarnowanego życia. Ciężko jest iść dalej. Poskładać wszystko na nowo. Za każdym razem brakuje tej jednej, jedynej części. Może setki kilometrów pozwolą mi chociaż uciszyć tą głuchą pustkę po Nim. Życie jest bardzo skomplikowane.
Nie piszę tego dlatego, żeby pokazać jakie to mam przewalone życie i się użalać nad sobą. Chcę odciażyć moją kochaną przyjaciółkę, na której mogę zawsze polegać i z całego serca jej za to dziękuję. Już pewnie ma dość ciągłego słuchania o moich problemach. Może jakaś osobą, natknie się na tą wiadomość i wyciągnie jakieś wnioski, za nim będzie za późno. Pomimo wszystko, nad wszystko, tęsknie, kocham, nie czekam, dzień za dniem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|