Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BWMSDKZB
Administrator
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:29, 29 Lis 2005 Temat postu: historia mojego związku |
|
|
Poznaliśmy się na obozie katolickim w Bieszczadach. Już wtedy , w czasie drogi zwróciłem na Nią uwagę. Siedziała za mną , spodobała mi się . Pamiętam nawet dziś ,jak wtedy wyglądała. Miała 2 splecione warkocze położone na ramiona. Po dotarciu na miejsce zamieniliśmy popraz pierwszy ze sobą słowa. Zapytałem się ile ma wzrostu, poznieważ jest bardzo wysoka. Wędrując po górach poznawaliśmy sie coraz lepiej. Gdy po obozie , wracaliśmy już do domu przytuliła się do mnie, słuchaliśmy razem muzyki. Spojrzałem na jej dłoń, i zaczołem przesówać swoja ku Jej. Nasze ręce spotkały się. Po obozie urzymywaliśmy przez długi czas kontakt telefoniczny. Czasami spotykaliśmy się, gdyż Ona ma rodzinę w mieście ,w którym mieszkam. Dobrze nam się rozmawiało, spędzało czas ,SMS-owało. 8 lutego 2003 roku pojechałem do miasta , gdzie Ona mieszkała zdawać konkurs o Unii Europejskiej. Spotkaliśmy się. Gdy odprowadzała mnie na przystanek spytała się , czy chciałbym by była moją dziewczyną.Naprawdę wiele odwagi musiało Ją to kosztować. Zgodziłem się, od tego dnia byliśmy razem.
Nie traktowałem serio tego związku, miałem w głowie inne dziewczyny, zabawę ,przygody. Dziewczyna z innego miasta? Przecież to nie przetrwa zbyt długo... Myslałem. Zdradziłem Ją. Powiedziałem o tym i wybaczyła mi. Wyjechała na wakacje na obóz języka rosyjskiego do Gdańska. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie i powiedziała że "...chyba cię kocham..."Nie będę opisywać tutaj ile rzeczy robiliśmy razem ,ile spędziliśmy pięknych chwil.Przez cały nasz związek nie powiedziałem Jej ani razu ,że Ją kocham. Nie byłem tego pewny. Musiała zerwać ze mną żebym sobie uświadomił jak bardzo Ją kocham. Teraz wiem już ile dla mnie znaczyła , jakie moje życie jest puste bez Niej. Nie doceniałem tego wszystkiego co miałem ,zanim nie straciłem. Tak bardzo chciałbym cofnąć czas. Tak wiele bym zmienił. Usłyszała byś "kocham Cie skarbie", tak bardzo Ci tego brakowało. Czemu nas związek się rozpadł? Czemu Ona zerwała ze mna? Powiedziała mi że przestała mnie kochać , i że chce spróbować z innym chłopakiem jak to będzie.Bo byłem jej pierwszym.I co z tego? To pierwszy chłopak już nie może być tym z którym spędzi się całe życie? Czyli pośrednio zostawiła mnie dla innego.Kochała mnie ,ale zawiniła tym że nie rozmawiała ze mna o tym że się psuje,uciakła od problemu...Ja jednak po rozmowie z przyjaciółką, zdecydowałem się walczyć o Nią. Wysyłalem Jej czułe smsy,dzwoniłem,wysyłalem kartki, list miłosny, czekałem po zajęciach, przed zajęciami, starałem się Ją odwiedzać,chciałem zobaczyć chodź na kilka minut. Przez telefon , gadu-gadu była oschła , nie miła ,a na żywo zupełnie inna tak jakby nic się nie stało. W pewną niedzielę spojrzała na mnie , uśmiechnęła się i powiedziała(staliśmy wtedy w lasku na górce) że za tydzień da mi odpowiedź ,czy wróci do mnie ,czy też nie. Wiedziałem że ma się z kimś spotkać, lecz wtedy jeszcze nie wiedziałem z kim. Później w końcu wyciągnołem to z Niej. Chłopak miał przyjechać w czwartek i spać u Niej w domu do niedzieli. Bolało ,bardzo. Koleś ten mieszka daleko od Jej miasta ok. 9 godzin jazdy pociągiem, ja jakies 22 minuty jazdy pociągiem. W niedziele , po jego odjeździe miałem wieczorem zadzwonić po odpowiedź.Nie mogłem zadzwonić, chciałem uslyszeć to na żywo ,żeby spojrzeć Jej w oczy. Przyjechałem z róża pełen nadzieji.Zdenerwowała się jak mnie zobaczyła. Po krótkiej rozmowie powiedziała mi ,że całowała się już z nim, przytulali się ,chodzili za rękę.To było 3 tygodnie od naszego zerwania. Bolało , płakałem.Miałem tyle nadzieji w sobie, jadąc do Niej.Wszystko padło w gruzach. Tyle słyszałem ,że pary rozchodzą się ,a po paru tygodniach wracają do siebie , próbują naprawić, chcą spróbować jeszcze raz.Nie była mi dana taka szansa, nie miałem możliwości naprawić. Dlaczego inni dostają swoją szansę a ja nie? Przyjaciele ,znajomi mówili mi znajdziesz inną ,lepszą .Szczerze w to wątpie... Powodem dlaczego walczyłem tak o Nią nie było to ,że Ją kocham, bo pewnie zakocham się jescze raz.Bo uczucia są takie że raz są słabsze ,a raz silniejsze. Tak samo miłość to też uczucie i raz jest jej więcej ,a raz mniej. CHodziło o to ,że bardzo dobrze dogadywaliśmy się, byliśmy dopasowani do siebie. Podczas całego naszego związku (niecałe 2 lata 9 miesięcy) mieliśmy dwie kłotnie. Tak tylko dwie. I trwały one z 3 godziny może. Były oczywiście sprzeczki , lecz wtedy było czasami tak ,że nie musiałem nic mówić. Spojrzałem Jej w oczy, uśmiechnełem się , Ona do mnie i wiedzieliśmy że już jest wszystko dobrze. Na wakacjach mieszkalismy ze sobą jakieś 2 tygodnie, codziennie razem, rano budziliśmy się koło siebie. Cały czas mieliśmy o czym rozmawiać,tak dobrze spędzało się razem czas, nie mieliśmy siebie dość. Wiem ,że znaleść drugą osobę tak podobną z charakteru jest prawie niemożliwe. Myślę, że moja była (niestety) dziewczyna jest miłością mojego życia i mógłbym być już z Nią do śmierci. Tak bardzo mmnie zmieniła. Kiedyś nie okazywałem tak swoich uczuć, byłem twardy. Dziś, jestem jak mały chłopiec, który wymaga miłości i opieki.Masakra co się ze mną stało.
Próbowalem Ją odzyskać, uratować jeszcze to co zostało, walczyłem.Lecz przegrałem,straciłem Ją. Co dalej przyniesie życie (los)?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 19:05, 10 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Jeśli ludzie są sobie przeznaczeni to i tak bedą razem...Przecież rozpadają się 20letnie małżeństwa... To paranoja,ale może warto uwierzyć, że ta jedyna,prawdziwa miłość dopiero przed nami?
Ja uwierzyłam i mam...
|
|
Powrót do góry |
|
|
BWMSDKZB
Administrator
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:40, 17 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
jak sama powiedziałaś rozpadają się 20-letni małżeństwa ... więc nigdy nic nie wiadomo ... żyjesz sobie szczęśliwy a tu okazuje się że wcale nie było tak różowo i ta druga osoba odchodzi, zostawia dla innego...
a czy ta jednyna miłość wogule istnieje ? czy tylko wyidealizowaliśmy sobie to wszystko aby mieć w co wierzyć...?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 14:13, 23 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
No oczywiście, że istnieje I znam kilka chodzących dowodów na ziemii
"Ludzie,którzy kiedykolwiek,choćby przez moment zaznali prawdziwej miłości, są jak dotknięci skrzydłem anioła. I pali się w nich światełko, nawet gdy są samotni."
Pozdrawiam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nienawidze_swiata
Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:06, 07 Sty 2006 Temat postu: Nie orawda |
|
|
Ja tam nie wieże w miłość prawdziwą czy "przeznaczoną".
To wszystko to wieeeeeeeelki kawał gnoju!
Po tym jak moja wymarzona dziewczyna poszła na szkoly bal z inny chłopakiem to mam wszystko to gdzieś!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 22:38, 16 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
A ja mam miłośc
|
|
Powrót do góry |
|
|
BWMSDKZB
Administrator
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:30, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Nic nie trwa wiecznie...
Po prawie 4 miesiącach od rozstania ciągle myśle o Niej i nie moge pogodzić się z Jej stratą. Nadal Ją kocham. Kurwa czemu? Chcę już przestać! Odkochać się jak najszybciej. Nie widzieliśmy się jakieś 2 miesiące. Dzisiaj na uczelni zobaczyłem Ją. Nie wiedziałem jak mam się zachować... Postanowiłem zaczekać aż skończy wykład i porozmawiać z NIą . Rozmawialiśmy z 40 min, Ona po 5 minutach chciała już iść, ale nalegałem aby ze mną porozmawiała . Dowiedziałem się ze ma juz kogoś od niecałych 2 miesięcy... Powiedziała że go kocha i on Ją...
Wszystko stracone na zawsze.......... Pozostał , smutek , ból i rozpacz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
***
Gość
|
Wysłany: Wto 22:50, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
ja właśnie dzisiaj stwierdziłam że mój chlopak po tylu ciepłych slowach jakie mi mowil -zaczal mnie olewac. twoja opowiesc jest naprawde wzruszajaca i na miejscu tej dziewczyny napewno bym z toba nie zerwala
|
|
Powrót do góry |
|
|
niezapominajka
Dołączył: 07 Lut 2007
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Pią 16:39, 16 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
w oczach łza mi się zakręciła gdy przeczytałam twoją historię...
szkoda ze nie wyznales swoich uczuc do niej wczesniej mysle ze teraz byloby inaczej...no ale to juz wiesz
zawsze o tym najwazniejszym dowiadujemy sie za pozno....... niestety
ale zycze ci aby uczucia ktore w tobie rozpalila ta dziewczyna i umiejetnosc dzielenia sie nimi sprawily ze znajdziesz jeszcze milosc prawdziwa w swoim zyciu.........
pozdro 3maj sie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Crosis
Gość
|
Wysłany: Śro 19:16, 29 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Z mojego własnego doświadczenia wynika iż najlepszym a w moim przypadku jedynym sposobem na "odkochanie się" jest jakiś silny impuls emocjonalny który poprostu stłumi stare uczucie. 4 Lata cierpiałem z powodu dziewczyny, 4 lata stracone, co sie okazało uczucie do niej zostało pokonane przez zawalenie matury, tym bardziej ze jak to określali znajomi "tacy ludzie nie mogą nie zdać matury" a bylo tak dlatego iz bylem prymusem i mialem druga średnią w klasie. Po wynikach matury uswiadomilem sobie że stare uczucie poprostu znikneło. W każdym razie nie polecam nikomu tej metody z wiadomych wzgledów, radze poszukac jakiegos innego przezycia emocjonalnego ktore totalnie zniweluje uczucie do dziewczyny. Dodam takze ze w moim przypadku niezdanie matury nie bylo celowe i naprawde do tego trzeba miec silna psychike zeby nie skonczyc w parku na drzewie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|