Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AdamKRK
Dołączył: 25 Gru 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:44, 25 Gru 2008 Temat postu: Moja Historia |
|
|
Witam wszystkich forumowiczów. Korzystając z animowości w sieci chciałem państwu opowiedzieć historię mojej (niestety) nieudanej miłości.
Obecnie jestem 20 (prawie 21 latkiem). Kiedy poznałem moją Anię miałem całe jeszcze 17 lat. Nasz problem polegał na tym że ona jest z Łodzi a ja z Krakowa. Więc była to miłość na odległość. W oficjany związek weszliśmy mając 18 lat. Fizycznie spotykaliśmy się rzeczywiście rzadko. Para maturzystów bez pieniędzy no i tak odległość!
Nie planowałem się zakochiwać. Ale tak wyszło. Ania mnie urzekła Była nieco skryta. Taka nieporadna duszyczka. Ale miała wielkie serducho i piękny uśmiech. To była bardzo dobra ale nieporadna osoba. Kiedy się w sobie zakochaliśmy stwierdziłem że tak dalej być nie może. Wspierałem ją, wysłuchiwałem. Chciałem abyśmy wspólnie rozwiązywali problemy życiowe. I tak było. Byliśmy jak jedność. Rozmowy na Skype'ie przez pół dnia (o ile to było możliwe). Fizycznie rzeczywiście byliśmy żadko. Ale duchowo stanowiliśmy parę która kochała się najmocniej jak tylko się da.
Moim wielkim marzeniem jest znaleźć miłość i założyć rodzinę (wiem, może dziwne jak na tak młodą osobę). Nie mam wewnętrznej potrzeby zmieniać kobiety jak rękawiczki. Mam zasadę "raz, a dobrze!". Niestety Ania nie dostała się na studia do Krakowa. Dostała się w swojej rodzinnej łodzi. Tak więc kolejne 3 lata czekania? Nie było narazie innej opcji więc tak musiało być. No i było ale...
Minęły 2 lata i 4 miesiące tego związku (koniec października 2008). Coś się zaczęło psuć. Anna nie odbierała telefonów, nie odpisywała na smsy, przestała się odzywać. A kiedy to robiła to ton jej głosu mówił sam za siebie "nie chcę z tobą gadać". Przez ostatnie dwa miesiące żyłem w stagnacji. Usilnie szukałem kontaktu. Chciałem wyjaśnić co się dzieje. Ona nic nie powiedziała.
W końcu 23 grudnia (dwa dni temu) napisała mi maila że nie wie czy mnie kocha i potrzebuje czasu, mam się do niej nie odzywać i w ogóle nie kontaktowac się z nią. Ona się mną męczy i już mnie nie chce. Problem w tym że to przyszło tak nagle. Z dnia na dzień. Ja nadal kocham. Cały czas snułem plany i podejmowałem działania aby zarobić na wynajem mieszkania. Aby się przeprowadziła do mojego miasta. Aby nasz związek przeszedł w nową faze. Bo jęsli chcieliśmy być na zawsze razem to musieliśmy się poznać i fizycznie. Teraz... to już nie ważne.
Boli mnie serce ponieważ przez 2,5 roku zawsze rano i wieczorem dzwoniliśmy do siebie mówiąc 'Dzień Dobry/Dobranoc Kochanie". Boli mnie fakt że się rozstajemy. Ale jeszcze bardziej boli że nadal nie znam przyczyn tego dlaczego już mnie nie chce. Ona niby "myśli". Ale ja czuję że ona już nie chce. Więc... serce boli. Były wielkie młodzieńcze plany. Czy ludzie mogą kochać się i wytrwać na odległość? Nadal sądzę że tak. Ale nie wszyscy. Ja bym dał radę. Ja nadal kocham. Moja ex ukochana już nie. WSZYSTKO MOŻNA ZROBIĆ! ALE DWIE OSOBY MUSZĄ TEGO CHCIEĆ.
Cierpię teraz i boli mnie serce. Facet też człowiek.
pozdrawiam wszystkich cierpiących i tych szcześliwych także.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
arleta
Dołączył: 25 Paź 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:34, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Witam:) Sama mieszkam w Łodzi ale czytajac Twój wpis wydaje mi się,
że nie wszystko jest stracone. Ona potrzebuje czasu a to nie musi oznaczac nic zlego.
To napewno jej pomoze, wiec jesli rzeczywiscie ona Cie o to prosi
to daj jej go. Nie narzucaj sie, nie pytaj o wciąż o powody bo wtedy naprawde
bedziesz ją meczył. A wtedy zrobi sie jeszcze gorzej. W każdym zwiazku zdarzają sie takie kryzysy,
pamietaj jednak ze prawdziwa milosc umie przetrwac wszystko, kazdą próbe czasu, kazda odległość.
Piszesz " Problem w tym że to przyszło tak nagle. Z dnia na dzień."
ja osobiscie jako kobieta uwazam ze ona juz wczesniej zaczela miec jakies watpliwosci
ja sama tak nieraz mam ale tego nie okazuje. A nagle wybucham.. Oczywiscie nie musi to oznaczac
odrazu katastrofy a po prostu dziewczyna musi sobie wszystko przemyslec:) Wierze ze bedzie dobrze:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
poliszy
Dołączył: 02 Maj 2009
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:16, 02 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Sam wiem, jak to jest rozstać się po trzy letnim związku. Traci się wtedy jakby część siebie i swojego życia. Po tylu wspólnych chwilach pozostanie samemu to coś strasznego, ale spróbuj to obrócić w wolność, swobodę i po czasie zabawy znajdź sobie kogoś nowego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|