kuro-neko
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:54, 16 Kwi 2009 Temat postu: Niezdefiniowana forma znajomości - pomóżcie zrozumieć... |
|
|
Zależy mi na pewnym chłopaku. Celowo nie używam słowa "kocham", bo nie sądzę, żeby to była "miłość"- na tym etapie to raczej zakochanie. Co nie oznacza, że sytuacja jest mniej bolesna...
Studiujemy na różnych kierunkach, ale mamy razem niektóre zajęcia. Od samego początku wydał mi się interesujący. Z czasem zapragnęłam się do niego zbliżyć, poznać, może zaprzyjaźnić- po prostu wydał mi się inteligentną, niepospolitą osobą. Długo trwało nim udało mi się nawiązać jakiś kontakt poza zajęciami. W końcu udało się z gg, zaczęliśmy się kontaktować. Już wtedy we mnie zaczęło się formować coś więcej, niż zainteresowanie. W miarę, jak go poznawałam, zaczęły się pojawiać myśli z gatunku "Czyżby wreszcie ktoś dla mnie?".
W końcu zaprosił mnie na kawę. Po tygodniu zaproponował kino. Wszystko zdawało się być na jak najlepszej drodze...
Potem nastąpiło coś dziwnego, mianowicie kontakt się mocno ograniczył. Przez dwa tygodnie panowała dziwna, nieprzyjemna i pełna niedomówień sytuacja. Ponieważ nie cierpię tego rodzaju niedopowiedzeń poprosiłam go o rozmowę. Mimo, że się zgodził, przez następne kilka dni milczał. Jestem osobą o dość gorącym temperamencie, więc w końcu się zirytowałam i napisałam mu na gg co o tym wszystkim myślę- kulturalnie, ale dobitnie.
Prawdę mówiąc liczyłam po cichu, że to go może skłoni do wyjaśnień, do jakiegoś określenia się. Bynajmniej- facet skulił uszy, nie zareagował słowem i całkowicie "przestał mnie znać". Przez 3 tygodnie po prostu się "nie widzieliśmy"... W końcu, nie mogąc już tego znieść, po prostu podeszłam do niego i zaczęliśmy rozmawiać. Zaskoczył mnie po raz kolejny- wyraźnie się ucieszył i w jednej chwili było tak dobrze jak dawniej. Tłumaczył się, że nie mógł się wtedy odezwać, a jak przeczytał moją wiadomość to po prostu bał się podejść potem.
Teraz sama już nie wiem, co mam myśleć. Kontakty mamy normalne, ale już nie tak dobre.
Nie rozumiem tego faceta, nie mam pojęcia co on sobie myślał i myśli. Po co się ze mną umawiał.
Z jednej strony okazywał zainteresowanie i aprobatę. Z drugiej jakby się mnie obawiał. Co zresztą wyszło też potem.
Przyjaciele mówią, że sprawiam wrażenie zdecydowanej i pewnej siebie "szefowej", a to może odstraszać nieśmiałych. Nie wiem ile w tym prawdy, ale naprawdę chyba zacznę już we wszystko wierzyć...
Jestem mocno zakłopotana, bo mimo wszystko nadal mi zależy. Nie wiem, czy jest jeszcze jakakolwiek szansa na cokolwiek... Nie wiem, czy dać mu święty spokój czy próbować jakoś odbudować relacje...
Czuję się fatalnie, tłumiąc w sobie te wszystkie uczucia. Najgorsze jest to, że przecież szczerość nie wchodzi tu w grę...
Pomóżcie, doradźcie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|