Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ck-lineczek
Dołączył: 03 Lut 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 3:18, 03 Lut 2008 Temat postu: pare lat po i dalej sam |
|
|
Witam,
Chciałem opowiedzieć swoją historię, może dzięki temu poczuję się lepiej.
Trudno jest zacząć, tyle się dzieje a tyle wydarzyło, wszystko sprowadza się do tego jednego pięknego uczucia przywiązania do kogoś innego, do tej drugiej połówki. Jestem obecnie prawie trzy lata po zerwaniu i nadal nie potrafię przestać myśleć o niej. Ciągle do tego powracam w myślach w snach, wszystko mi ją przypomina i jakoś ciągle żyję w całkowitym przeświadczeniu, że to się nie dzieje tak naprawdę. Nie wiem czy mam sam siebie obwiniać za to wszystko czy mam się jakoś usprawiedliwiać to wszystko po prostu w pewnym momencie mnie przerosło i stało się utrapieniem ciągnącym się do dziś.
Mój wewnętrzny stan jest po prostu opłakany, każde wydarzenia, jakie się dzieją przysparzają mi na domiar złego samych nieprzyjemności i ciągle zamiast poprawiać swoje umiejętności nawiązywania kontaktów interpersonalnych to je pogarszam.
Ciągle mam obraz tego, co wydarzyło się pewnego sierpniowego popołudnia, już od dłuższego czasu nie potrafiliśmy znaleźć wspólnego języka, z każdym dniem było tylko gorzej – wszystko to mnie po prostu dobijało, nie potrafiłem nic naprawić a im bardziej się starałem to tyko wszystko się pogarszało. Do tego wydarzenia związane z rodziną (śmierć babci), próba rzucenia palenia marihuany, wszystko to się skumulowało i jak gotujące mleko w garnku po prostu wykipiało. Owe popołudnie było straszne – pamiętam jak usiedliśmy razem na balkonie i zaczęliśmy rozmawiać, mój stan nie pozwalał mi prowadzić rozmowy w rozumny sposób – kierowały mną już tylko emocje i strach przed utratą ukochanej osoby. To wszystko było tak ogromne, że nie pozwalało mi wyksztusić kompletnie żadnego logicznego słowa a wręcz przeciwnie. Aż w końcu stało się – rozstanie - słowa „to koniec”… Wówczas coś we mnie pękło, strzeliło jak gruba gałąź pod ciężarem emocji zbierających się przez ostatni rok. Zwiesiłem głowę, zamknąłem mocno oczy, ciemność, daleka otchłań i żal. Chwyciłem się za głowę ścisnąłem mocno włosy i w myślach wykrzyczałem – „ nie to nie dzieje się naprawdę”, ale cóż po chwili podniosłem głowę zaciskając mocno zęby i powiedziałem „okej – wiec to koniec”, po czym wyszedłem.
Przez parę kolejnych dni wydarzenia potoczyły się tak szybko, że nie byłem w stanie im sprostać i szczerze wszystkich mocno żałuję. To były same błędy, próbowałem ją odzyskać, ale im bardziej się starałem tym bardziej mi to nie wychodziło i popadałem w coraz gorsze skrajności – Boże, jakim ja byłem dupkiem.
Obecnie, kiedy wszystko zdążyłem sobie przemyśleć, kiedy wszystkie emocje już opadły i w miarę się pozbierałem i odbudowałem swoje życie, to zrozumiałem, co robiłem źle i jak powinienem postępować by tego uniknąć. Tylko niestety – jest już za późno. Najgorsze jest to, że nie potrafię przestać myśleć i ciągle do niej powracam, ciągle mam w głowie jej obraz, jej słowa… Rozważałem już wiele różnych rzeczy, jak by zrobić by ona wróciła, co by zrobić? Czy może poszukać tej nowej – pięknej miłości? Strach przed tym, że mógłbym skrzywdzić kogoś innego, zakłada we mnie wielką blokadę, której nie potrafię przeskoczyć. Nie jest również do końca jasne czy chciałbym kogoś innego, czy jestem w stanie na nowo pokochać. Jeno, co wiem - musze konkretnie sprecyzować, co tak naprawdę w życiu mnie uszczęśliwi i pozwoli mi podnieść głowę do góry, tylko jak to zrobić?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aniseed/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
niezapominajka
Dołączył: 07 Lut 2007
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Czw 13:38, 07 Lut 2008 Temat postu: Wszystko ma swój sens... |
|
|
Witaj:)
wszystko ma swój sens....ale dlaczego tak boli? Mi zawsze to przychodzi gdy wracaja wspomnienia.
Jestem w takiej sytuacji jak ty: nieudany zwoiązek, zal, nieumiejetnosc pokochania i zaufania sobie i drugiej osobie jeszcze raz. Wiem jak to boli i jak przeraza mysl o samotnosci, ktora wypala wielka pustke w sercu.
Musimy jednak uwierzyc ze to co nas spotkalo ma głęboki sens. Nie mozemy pograzac sie w przeszlosci. Wiem ze to tylko słowa, ktore w moim zyciu jak na razie nie maja odzwierciedlenia, ale nie mozna przestac wierzyc ze wszystko sie ulozy i bedziemy zdolni kochac i nie bac sie z kimś byc.
Uwierz ze tobie tez sie wszystko ulozy.
PRZESZłOść TO HISTORIA
PRZYSZLOSC - TAJEMNICA
TERAżNIEJSZOSC - DAR.... więc korzystaj z niego
P.S najlepszym sposobem na nie myslenie jast praca fizyczna ....sama wyprobowalam :). Ważne zeby sie czyms zajac i nie myslec.
POWODZENIA
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aniseed/images/spacer.gif) |
Gość
|
Wysłany: Czw 23:47, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Masz rację, że praca jest najlepszym sposobem, w prawdzie nie pracuję fizycznie, ale cały swój czas poświęcam pracy i fakt faktem – ułatwia mi to w wielkim stopniu „nie myślenie”. Tylko, że to również nie jest najlepszym rozwiązaniem, ponieważ zauważyłem, że zatracam inne wartości społeczne i choć pnę się w górę to tak naprawdę zapominam również o innych ważnych wartościach, którymi się powinno kierować w życiu.
Muszę nauczyć się korzystać z daru teraźniejszości – tylko wpierw powinienem go zrozumieć.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aniseed/images/spacer.gif) |
niezapominajka
Dołączył: 07 Lut 2007
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Pią 15:28, 08 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
masz racje, jesli chodzi o rodzaj pracy w zasadzie niekoniecznie fizycznej, trzeba umiec wybierac to co nas nie zepsuje i nie sprawi ze nie bedziemy dobrymi ludźmi:)
najlepiej pracowac wiec dla innych:) i pomagac komu sie da:)
pozdr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aniseed/images/spacer.gif) |
neola
Gość
|
Wysłany: Nie 18:54, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Najgorsze co mnie przeraża, to właśnie Ten dzień - Walentynki. I tym razem spędzę go osamotniona - muszę sobie jakoś z tym poradzić. Na pewno będę
unikać oglądania telewizji, słuchania radia i czytania gazet
Do przeszłości nie ma co wracać, należy otworzyć swoje serce na nową miłość, być
może w końcu odnajdzie się ta przysłowiowa połówka.
Niektórzy zbyt szybko decydują się na zalegalizowanie związku, bo wiekszość uważa, że w ten sposób już nikt i nic ich nie rozdzieli. Czy to jest słuszne rozumowanie, jak uważacie?
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aniseed/images/spacer.gif) |
ck-lineczek
Dołączył: 03 Lut 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:40, 11 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Walentynki - piękny dzień jeszcze piękniejszy wieczór. Z tym, że czegoś tu brakuje i to czegoś bardzo ważnego. Myśle, że zrobie tak jak ty wyłącze radia telewizor i chyba internet... Po co się męczyć. Takie zachodnie święto a tak ludzie na jego punkcie szaleją, z drugiej strony ja, ty - napewno nie będzie nam do śmiechu i powodu do cieszenia się...
Brak drugiej połowy sprawia, że jest to naprawdę trudny okres a i wspomnienia nie pomagają w żadnym stopniu.
Co do zalegalizowania związków to chyba - nie ma z czym się spieszyć i obydwie strony powinny dorosnąć do takich decyzji. Myślę, że pośpiech nie jest tu dobrym rozwiązaniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aniseed/images/spacer.gif) |
niezapominajka
Dołączył: 07 Lut 2007
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Wto 0:17, 12 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
a ja się ciesze z walentynek:) to bardzo przyjemne swieto i nie pozostaje mi nic innego jak wierzyc ze jeszcze nie jedne spedze z osoba ktora pokocham ....wierze ze tak bedzie...a tegoroczne walentynki spedze ze znajomymi moze nawet do kina pojdziemy na jakos komedie romantyczna:)
małzenstwo, o ile o takiej formie zalegalizowania zwiazku mowa, to cos pieknego jest to jednak rowniez wielka odpowiedzialnosc, do tej odpowiedzialnosci trzeba dorosnac. i nie jest powiedziane ze trzeba czekac 2, 3 czy 6 lat. jesli kocha sie druga osobe i dla niej jest sie w stanie z wielu rzeczy zrezygnowac, tzn ze mozna podjac to wyzwanie(o ile pozwalaja na to warunki np materialne) malzenstwo czy w ogole bycie ze soba nie jest łatwe, jesli jednak jest MIŁOŚĆ?! - ze wszystkim mozna sobie poradzic i trzeba sobie radzic.
Teraz już to wiem.
pozdrawiam wszystkich bez wyjatku i zycze spokojnych walentynek:):*
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez niezapominajka dnia Wto 0:19, 12 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aniseed/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|